Rodzinny rejs mazurski 2019 – relacja

Samochód spakowany (istny TETRIS, słowo daję!), rejs (mocno z grubsza) zaplanowany, pogoda zarezerwowana… Jeszcze szybki look na listę rzeczy do zabrania na wakacje, którą sporządziłam w zeszłym roku (sprawdź tutaj) i możemy ruszać. Wybieramy się z trójką naszych dzieci w wieku szkolno-przedszkolnym oraz ekipą znajomych (także z dziećmi) na wspólne mazurskie pływanie. Jeśli na koniec wyprawy nie chcesz od swojej rodziny usłyszeć: „Żeglowanie byłoby fajne, gdyby nie trzeba było żeglować”, skorzystaj z kilku rad.

Coroczna wyprawa na Mazury w ostatni tydzień czerwca to już nasza tradycja. W te wakacje postanowiliśmy rozbudować nieco naszą paczkę, zapraszając na wyprawę odważnych znajomych. Między innymi takich, którzy poprzednie żeglowanie zaliczyli jakieś 15 lat temu (zaryzykowali i trzeba przyznać – poradzili sobie świetnie!)

Żeglarki mają lepiej!

Z okazji Dnia Kobiet w tym tygodniu wszystkie żeglarki zyskują i mogą liczyć na 8 proc. zniżki przy rezerwacji tygodniowych czarterów na Mazurach!
Bądź jak Marie Curie - Skłodowska i nie bój się przełamywać żadnych barier, także tych żeglarskich.

Skontaktuj się z nami »

Czarteruj jacht w zaufanej firmie!
NAUTIGO działa na rynku 12 lat. Opinie w Google 4,9/5

Promocja First Minute.
Czarter Jachtów żaglowych i motorowych
RABAT 20% od cen w cenniku 2025 !


Tylko do 31 grudnia 2025!
Dowiedz się więcej »

jachty z dziećmiżeglowanie z dziećmi

Stworzyliśmy zgraną ekipę żeglarzy na różnym poziomie zaawansowania. Była okazja i do krótkiego szkolenia żeglarskiego i do pogadanek przy ognisku, niekończących się kąpieli w jeziorze a nawet samotnego poczytania książek. Najjaśniejszym wspomnieniem z tego rejsu, które powraca w zimowe wieczory, jest jednak widok naszych umorusanych, roześmianych dzieci, które całymi dniami grają w piłkę, skaczą do jeziora, grają w badmintona, zakopują się w piachu, żebrzą o kolejne lody, śpiewają piosenki i ganiają w berka… a w przerwach trzymają ster i sprawdzają kierunek wiatru ?

Trasa rejsu – rzeczywistość kontra plany

Zaplanowaliśmy 6-dniowy rejs. Wzięliśmy pod uwagę aktualne możliwości skupienia uwagi i usiedzenia w miejscu naszych dzieci, naszą (dorosłych) potrzebę pożeglowania i przekazania smykałki dzieciakom a także prawdziwego relaksu „kempingowo-łódkowego”.     

Wypływamy z portu „U Faryja” z Rucianego i płyniemy na Jezioro Nidzkie. Oto, jak finalnie wyglądała nasza trasa (choć plany były ambitniejsze ?):

1 i 2 noc – Przystań „Pod Dębem”
3 i 4 noc – Przystań „Krzyże”
5 noc – Pole namiotowe „Zielona Binduga” (między Krzyżami a „Pod Dębem”)
6 noc – Przystań „Pod Dębem” 

Każda sesja żeglowania trwała ok. 3-4 h – przez taki czas nasze dzieci są w stanie z zainteresowaniem śledzić to, co dzieje się na łodzi i aktywnie w tym uczestniczyć. Potem schodzą pod pokład i uskuteczniają tam rozkładanie jachtu na części pierwsze. Nasze nikłe zapasy cierpliwości zostawiamy sobie wówczas na skrajnie trudne sytuacje i decydujemy się zacumować.

Pod Dębem – dlaczego spędziliśmy tam tyle czasu?

Na pierwszy nocleg wybieramy „Pod Dębem”, które w tym roku spełniło nasze oczekiwania w 99%. Przybijamy jako pierwsi i cumujemy na wysokości sanitariatów, placu zabaw, miejsca na grilla i ognisko oraz niedaleko niewielkiej „plaży”. Jest to miejsce idealne dla rodzin z dziećmi – knajpa i sanitariaty są niedaleko a z łódki widzisz plac zabaw, boisko i kawałek plaży.

jachty z dziećmiżeglowanie z dziećmi

Jako rodzice dzieci, z których najmłodsze ma 4 lata, jesteśmy spragnieni czasu, który nie jest wypełniony bieganiem za dzieckiem i kontrolowaniem go w każdej sekundzie. Jeszcze do niedawna szczytem moich marzeń było wypicie ciepłej kawy w pozycji siedzącej. Jeśli jesteś na podobnym etapie, mam dobrą wiadomość – w „Pod Dębem” to marzenie ma szansę się spełnić! Tutaj możesz rozłożyć koc na zielonej trawce i rozkoszować się wakacjami. Dzieci mają do wyboru: kąpiel i zabawę w stosunkowo płytkiej wodzie w wydzielonym pomostami kąpielisku, zabawę na zadbanej i czystej plaży lub placu zabaw, grę w piłkę na dość dużym boisku – a wszystko to możesz śledzić znad książki  z Twojego Centrum Obserwacyjnego (znaczy się kocyka). Dodatkowo towarzystwo innych dzieci w różnym wieku nie pozwala im się nudzić − starsze dzieciaki siłą rzeczy organizują czas młodszym, wymyślając zabawy i aktywności dla siebie i innych.

Jaki jest minus tego miejsca? Zdecydowanie zmieniłabym system opłat za sanitariaty. Aby Twoje dziecko mogło skorzystać z toalety, za każdym razem musisz wrzucić monetę (a wcześniej często ją zorganizować w postawionych przy parkingu rozmieniarkach). Dla rodzin z kilkorgiem dzieci jest to dość uciążliwe, bo odwiedzasz to miejsce średnio 143 razy dziennie. Wolałabym zapłacić więcej za cumowanie i móc korzystać z sanitariatów bez dodatkowych zabiegów.

Ceny:

  • cumowanie 35-40 zł
  • toaleta 1-2 zł (na monety)
  • ceny w tawernie umiarkowane, obiad od około 30 zł
  • prąd wg zużycia (na monety)
  • prysznic na minuty (na monety, za 5 zł można wziąć 'bardzo szybki prysznic’)

Wyposażenie:

  • Sanitariaty
  • Plac zabaw
  • Boisko
  • Plaża z trawą
  • Restauracja

Co w Krzyżach? – Przystań Krzyże Jezioro Nidzkie

Po dwóch dniach spędzonych „Pod Dębem” popłynęliśmy do Krzyży. Binduga w Krzyżach zapewnia plażę (piaszczystą) dla dzieci i plac zabaw oraz oczywiście sanitariaty (z otwartym WC bez konieczności każdorazowej opłaty!). Obiekty są natomiast położone od siebie w większym oddaleniu niż „Pod Dębem”, co powoduje, że nie spędzacie już tak dużo czasu ze znajomymi a raczej w tzw. podgrupach. Niewątpliwą atrakcją jest wypad „na wieś”, gdzie możesz zjeść obiad w jednej z dwóch knajp (na terenie bindugi nie ma restauracji).

jachty z dziećmiżeglowanie z dziećmi

Minus tego miejsca? To już drugi sezon, kiedy spotykamy tam na plaży bardzo wiele dzieci spędzających czas na koloniach. Binduga udostępnia to miejsce organizatorowi i wtedy kąpiel nie jest komfortowa – zarówno dla nas – rodziców czuwających nad swoimi dziećmi – jak i samych dzieci (szczególnie tych młodszych), które trochę gubią się w tłumie kilkunastu innych osób.

Ceny:

  • cumowanie – 10 zł
  • osoba 7 zł (nielimitowane toalety)
  • prysznic 10 zł

Co na miejscu?

  • Piaszczysta plaża
  • Sanitariaty
  • Plac zabaw

Zielona Binduga między Krzyżami a „Pod Dębem”

Chcieliśmy zaoszczędzić parę złotych i posmakować cumowania na pół dziko, dlatego przybiliśmy do brzegu w miejscu, gdzie widać było jedynie wielką połać pagórkowatej łąki. Tu spotkało nas małe rozczarowanie. Ceny nie odbiegały znacząco od tych „Pod Dębem” czy w Krzyżach, a warunki były nieporównywalnie gorsze. Dla dzieciaków skorzystanie ze skleconego drewnianego WC oraz niezadbanego toi toi’a było wyzwaniem (dla dorosłych zresztą też) choć uwierz mi – nie jesteśmy typem turystów korzystających z miejsc all inclusive ?. Dodatkowo dzieciaki nie miały swobody poruszania się, bo nie czuliśmy się komfortowo, gdy znikały nam z oczu choćby na skraju lasu.

W tym miejscu wystarczyła wszystkim jedna noc. Dzieci (my też) szybko zatęskniły do „Pod Dębem”, gdzie powróciliśmy na ostatni nasz wspólny wieczór i noc.

Ceny:

  • 1 osoba 7 zł (co przy 5 osobach na jachcie daje 35 – tyle samo co Pod Dębem)

Co na miejscu?

  • Mocno zaniedbany WC
  • Woda z pompy
  • Las
  • Górzysta przestrzeń porośnięta trawą (trudno tam grać w piłkę!)

Opłacało się odpuścić…

Pierwsze podsumowanie naszej wyprawy wypadało w mojej własnej głowie dość mizernie. Nie mogłam pozbyć się poczucia, że w zasadzie nie popływaliśmy i że zbyt wiele czasu spędziliśmy na plaży albo pomoście (a przecież chcemy wychować żeglarzy, więc jak to tak?!)…

Teraz jednak – z perspektywy czasu – myślę, że udało nam się zorganizować i przeżyć wyprawę, która zaspokoiła po trosze oczekiwania każdego z nas. Odpoczęliśmy, nabraliśmy pewności siebie w byciu z dzieciakami na łodzi, chwilę pożeglowaliśmy – w naszej aktualnej rzeczywistości ta forma rejsu była po prostu wystarczająca.

Mamy znajomego, który zawsze wspomina, że wyprawy na kajaki z rodzicami były naprawdę fajne, gdyby nie to, że trzeba było płynąć kajakiem… Nasze dzieci natomiast − teraz w grudniu − tęsknią za żeglowaniem. Ich niedosyt pływania daje mi większą satysfakcję niż możliwość opowiedzenia, jak to przez 2 tygodnie właściwie nie schodziliśmy na ląd. Myślę też, że każde kolejne wakacje = nowe możliwości. Już dziś zastanawiam się, gdzie w 2020 roku dopłynie nasz 5-latek! 

To jak? W kolejnym sezonie widzimy się na Mazurach większą ekipą? A może podeślesz nam propozycje własnych sprawdzonych miejsc na rodzinne żeglowanie i cumowanie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *